Korzystając z nadal utrzymującej się prawie letniej aury, 14 września postanowiliśmy „wdrapać się” na Turbacz. W drodze na szczyt pogoda nam sprzyjała – palące słońce chwilami dawało się we znaki więc do schroniska dotarliśmy po paru godzinach walki ze zmęczeniem 😉
Rekompensatą za ten pieszy trud okazała się kawa, kremówki a nade wszystko zapierający dech w piersiach widok na Gorce, widok, który na długo pozostanie we wspomnieniach zwłaszcza tych, którzy na Turbaczu byli po raz pierwszy.
Ale tak naprawdę niezapomnianym, pełnym emocji okazał się powrót w strugach deszczu – szeleszczące peleryny, ubłocone do kolan spodnie i drobne wywrotki długo jeszcze będą wywoływały na naszych twarzach szeroki uśmiech 🙂 No i właśnie o to przecież chodzi.