Za namową Józka postanowiliśmy po raz drugi w tym sezonie zdobyć Turbacz. Jak zwykle wszystko nam dopisało: frekwencja, wyśmienite humory i wspaniała pogoda. Nie brakowało też wielu różnych atrakcji – zaczęło się od turysty, który zgubił na szlaku bluzę a nam szczęśliwie udało się spotkać go w schronisku i oddać zgubę; później skutecznie podniósł nam ciśnienie padalec leniwie wygrzewający się w słońcu czym jednych zachwycił, a innych nawet przeraził. Najważniejsze, że jednak dotarliśmy do celu, gdzie przy herbatce odreagowaliśmy trudy wędrówki. Później już tylko było z górki. Było tak fajnie, że z pewnością jeszcze nieraz tam wrócimy!